Według Adama Bodnara, byłego rzecznika praw obywatelskich, zachowanie dziennikarza i operatora Onetu, którzy udali się na teren objęty zakazem, można interpretować na dwa sposoby – jako chęć pokazania tego, co dzieje się na granicy, ale również zweryfikowania, jak stan wyjątkowy działa w praktyce. – Słusznie apelujemy o to, żeby dziennikarze nie ponosili odpowiedzialności za złamanie zakazu, tym bardziej że spora część społeczeństwa uważa wprowadzenie stanu wyjątkowego za niepotrzebne – ocenia.
Marcin Wiącek, rzecznik praw obywatelskich, poinformował, że w czasie obowiązywania stanu wyjątkowego będzie realizował swe kompetencje w sposób nieprzerwany. „Jednym z zadań służbowych Rzecznika oraz pracowników Biura RPO jest badanie – nawet bez uprzedzenia – każdej sprawy na miejscu” – podano. Wcześniej rzecznik wskazał, że ograniczenia dla dziennikarzy mogły pójść za daleko i zapytał, dlaczego nie zdecydowano się np. na system przepustek.
– Pocieszające jest to, że Rzecznik Praw Obywatelskich ma cały czas możliwość monitorowania sytuacji – komentuje Adam Bodnar. I dodaje: – Wprawdzie ma ograniczenia w zakresie przekazywania informacji opinii publicznej na temat sytuacji na granicy, to jednak powinniśmy wierzyć, że jako organ konstytucyjny cieszący się zaufaniem, będzie jak najlepiej – w imieniu obywateli – wykonywał swoje zadania.
Lewica złożyła do prezydenta Andrzeja Dudy wniosek o zmianę rozporządzenia o wprowadzeniu stanu wyjątkowego, tak aby media mogły relacjonować to, co dzieje się na granicy. „Podczas wojny w byłej Jugosławii, w konfliktach na Bliskim Wschodzie, w Iraku i Afganistanie – wszędzie tam byli dziennikarze oraz media. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby na polskiej granicy znajdowały się media, które będą relacjonowały, co się tam dzieje” – stwierdził Krzysztof Gawkowski, przewodniczący KP Lewica.
(MNIE, 8.09.2021)
Źródło: PRESS.PL