List otwarty do posła Bogdana Zdrojewskiego, Przewodniczącego Sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu

Szanowny Panie Przewodniczący,

Przesyłamy uwagi Stowarzyszenia Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej do propozycji przebudowy mediów publicznych w Polsce, w nadziei, że biedą one wykorzystane w toku prac nad nową ustawą medialną. Deklarujemy pomoc i udział w pracach komisji.

Autorem poniższego tekstu jest redaktor MAREK KULIŃSKI, wieloletni dziennikarz TVP, m.in. sekretarz programowy w Warszawskim Ośrodku Telewizyjnym, od wielu kadencji członek naczelnych władz Stowarzyszenia Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej.

***

MEDIA PUBLICZNE W RP – kilka uwag na marginesie opracowania „Media obywatelskie – kierunki przebudowy mediów publicznych”.

Opracowanie to przygotowane przez sześciu kompetentnych ekspertów (pp. J. Dworak, St. Jędrzejewski, M. Kaczmarek-Śliwińska, K. Kościński, T. Kowalski, J. Weksler) stanowi rzetelną, merytoryczną podstawę do rozpoczęcia budowy nowego ładu medialnego Polsce.

Czytaj dalej

SIEDEM REGIONALNYCH ROZGŁOŚNI Z NOWYM LIKWIDATOREM

Minister kultury postawił w stan likwidacji regionalne rozgłośnie publiczne pod koniec grudnia 2023 roku (fot. Piotr Molęcki/East News)

Tomasz Duda wrócił do Radia Wrocław

Minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz, który stanowi walne zgromadzenie spółek mediów publicznych, powołał nowych likwidatorów dla kolejnych siedmiu regionalnych rozgłośni publicznych. Do kierowania Radiem Wrocław wrócił Tomasz Duda.

Tomasz Duda został likwidatorem Radia Wrocław. Duda przez ostatnie lata kierował diecezjalnym Radiem Rodzina. W latach 2010-2017 był prezesem Radia Wrocław. Wcześniej był m.in. redaktorem naczelnym „Słowa Polskiego”.

Czytaj też: Kamila Biedrzycka poprowadzi „Woronicza 17” w TVP Info, a Marek Czyż – „Forum”

Funkcję likwidatora w Radiu Białystok zaczął pełnić Marcin Tomkiel, wieloletni dziennikarz rozgłośni i TVP 3 Białystok, a ostatnio rzecznik prasowy Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.

W Radiu PiK z Bydgoszczy rolę likwidatora powierzono Erykowi Hełminiakowi, kierownikowi redakcji sportowej stacji.

Zdzisław Derebecki – przez wiele lat dyrektor Bałtyckiego Teatru Dramatycznego w Koszalinie – został likwidatorem Radia Koszalin. Derebecki to działacz koszalińskiej Platformy Obywatelskiej.

Czytaj dalej

PO MEDIACH Z ANGORĄ

Hejtem po oczach

Były prokurator krajowy Dariusz Barski zarobił w ciągu niecałych 2 lat ponad milion złotych. Joanna Kurska zarobiła w TVPiS 1,5 mln (w tym 570 tys. jako odszkodowanie z tytułu zakazu konkurencji!!!), a jej mąż Jacek Kurski 4,5 mln złotych. Mało, więc poszedł do Banku Światowego na posadę za milion złotych rocznie.

Komentatorzy „Wiadomości” dostawali za kilka sekund wypowiedzi 500 złotych, a rekordzista w ciągu roku pobrał 298 tysięcy! Dojna zmiana pokazała swoje pazerne oblicze, ujawniono skalę finansowych korzyści uzyskanych przez rządzących niedawno naszym krajem „królów życia”. Zdarcie masek hipokryzji odsłoniło chciwe facjaty beneficjentów PiS-owskiej władzy. Odcięcie od koryta jest wyjątkowo bolesne dla tej czeredy, dlatego słychać jej kwik.

Mnie, jako komentatora mediów i dziennikarza, szczególnie poruszyły i oburzyły apanaże „niezależnych” komentatorów; 500 złotych za 5 czy 10 sekund tzw. setki (wypowiedź do kamery), to od 50 do 100 złotych za sekundę. To co najmniej 3 tysiące złotych za minutę! Kto tak zarabiał? Jacek Karnowski, Michał Karnowski, Adrian Stankowski, Tomasz Sakiewicz, Jan Pietrzak, Karol Gac, Marek Formela, Piotr Nisztor, Miłosz Manasterski… i wielu innych prawicowych komentatorów.

Czytaj dalej

MOJE SĄSIEDZTWO Z PRZYSZŁYM AGENTEM

Kiedy jesienią 1983 roku wprowadzałem się do mieszkania w wieżowcu przy ulicy Oficerskiej we Wrocławiu, sąsiadami piętro niżej była rodzina kapitana Kaczmarka, według mojej ówczesnej wiedzy trenera ciężarowców w Wojskowym Klubie Śląsk „Śląsk Wrocław”. Sąsiedzi niezwykle spokojni, niewadzący nikomu, jednak moją uwagę zwrócił ich siedmioletni wówczas synek Tomek, wyjątkowo sympatyczny blondynek, króciutko ostrzyżony z lekko odstającymi uszami. A zwróciłem uwagę na niego dlatego, że jego grzeczność idealnie harmonizowała z żywiołowością, a nawet naturalną łobuziakowatością. Po prostu tego chłopca nie dało się nie lubić. Najczęściej spotykałem go przy podwórkowej piaskownicy, do której chodziłem z dwoma malutkimi synkami, przed którymi Tomek popisywał się swoimi resorakami. Potem przez wiele lat spotykałem go na klatce schodowej lub przed blokiem; zawsze miał na ramionach wielką torbę ze sprzętem pływackim i zawsze śpieszył się na trening. O ile dobrze pamiętam, czterokrotnie zdobywał wicemistrzostwo Polski juniorów w pływaniu, raz ustanowił rekord Polski juniorów i o mały włos nie został olimpijczykiem.

W 1995 roku, kiedy Tomek skończył sąsiadujące z nami VII Liceum Ogólnokształcące, przestałem go widywać i prawdę mówiąc, nie widziałem go do dzisiaj. Z czasem dowiedziałem się, że Tomek trafił do policji w ramach odbywania tak zwanej wojskowej służby zastępczej. A kiedy na sąsiadującym skrzyżowaniu ulicy Gajowickiej z Hallera w 1998 roku zdarzył się tragiczny wypadek samochodowy z ofiarą śmiertelną, słyszałem, że Tomek był jego współsprawcą.

Czytaj dalej

OPERA WROCŁAWSKA NA WŁOSKĄ, I NIE TYLKO, NUTĘ W RELACJI IZABELLI STARZEC

Dwie premiery operowe i jedną baletową planuje do końca sezonu Opera Wrocławska. Na początku marca zobaczymy nową wersję „Manekinów ” Zbigniewa Rudzińskiego – tytułu, który po raz pierwszy został wystawiony w 1981 roku we Wrocławiu. Kompozytor oparł libretto na prozie Brunona Schulza. Za pierwowzór literacki posłużyły mu opowiadania ze zbioru „Sklepy cynamonowe” wydane w 1933 roku.

Manekiny”

Opera ta została zamówiona przez Roberta Satanowskiego — ówczesnego dyrektora Państwowej Opery we Wrocławiu — który sam objął kierownictwo muzyczne we współpracy dyrygenckiej z Lucjanem Laprusem. Reżyserem spektaklu był Marek Grzesiński. Za obecną realizację odpowiada reżyserka Kamila Sicińska, której pierwsze wykształcenie fotografika przełoży się na warstwę wizualną inscenizacji, grę świateł, użycie hologramów i multimediów. Dla reżyserki będzie to okazja zmierzania się z prozą Schulza w pięknej, choć trudnej muzycznie oprawie Rudzińskiego. Spektakl zostanie zagrany najpierw w warszawskim Muzeum Historii Żydów Polskich Polin 25 lutego 2024 r., a na scenie Opery Wrocławskiej zobaczymy go 1, 2 i 3 marca. W głównej roli Jakuba usłyszymy barytona Tomasza Rudnickiego.

Czytaj dalej

WSZYSTKIE GRZECHY MARIUSZA KAMIŃSKIEGO I MACIEJA WĄSIKA

Afera gruntowa to wierzchołek góry nadużyć byłych ministrów i nadzorców CBA. Należy się spodziewać kolejnych aktów oskarżenia

Pegasus

W Sejmie ma powstać komisja śledcza ds. inwigilacji cyberbronią Pegasus. Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik jako nadzorcy służb nie tylko mieli wiedzę, kto był nielegalnie inwigilowany, ale jest wielce prawdopodobne, że sami wydawali polecenia, kogo wziąć na celownik. Z dotychczasowych ustaleń wiadomo, że wbrew kłamliwym twierdzeniom polityków PiS rozpracowywano nie terrorystów (do tego właśnie program został stworzony przez firmę z Izraela), lecz polityków opozycji i osoby, które PiS uznało za niebezpieczne dla partii. Między innymi Krzysztofa Brejzę, szefa sztabu wyborczego Koalicji Obywatelskiej w wyborach 2019 r., i jego ojca, prezydenta Inowrocławia, a teraz senatora, Ryszarda Brejzę, posłankę Koalicji Obywatelskiej Magdalenę Łośko (współpracowała z Krzysztofem Brejzą), adwokata Romana Giertycha, prokurator Ewę Wrzosek, która wszczęła śledztwo w sprawie legalności wyborów kopertowych w czasie pandemii, lidera Agrounii, a teraz posła i wiceministra rolnictwa Michała Kołodziejczaka, dziennikarza Tomasza Szwejgierta, współautora biografii Mariusza Kamińskiego, a nawet osobistego wroga Zbigniewa Ziobry, kontrowersyjnego biznesmena i twórcę internetowego Zbigniewa Stonogę.

Pegasus ma opinię broni zabójczej nie tylko dlatego, że jest niewykrywalny, ale także dlatego, że za jego pomocą można tworzyć fałszywe dowody obciążające inwigilowane osoby. Tak się stało w przypadku Krzysztofa Brejzy – włamano się do jego telefonu i przejęto nad nim kontrolę, wykradziono z niego m.in. wiadomości SMS, które przerobiono (z kilku osobnych, wysyłanych w różnym czasie i do różnych osób), a tak spreparowany materiał przekazano potem rządowej TVP, która rozpętała nagonkę, insynuując, że polityk zamieszany jest w przestępczy proceder.

Czytaj dalej

TVP NIE PŁACI JUŻ KOMENTATOROM W PROGRAMACH INFORMACYJNYCH

W Telewizyjnej Agencji Informacyjnej zarządzanej przez Jarosława Olechowskiego, a potem Michała Adamczyka, płacono za wypowiedzi do audycji informacyjnych i publicystycznych (fot. Wojciech Olkuśnik/East News)

Decyzja nowych władz TAI

Komentatorzy nie otrzymują już pieniędzy za występowanie w programach informacyjnych i publicystycznych na antenach Telewizji Polskiej. To zmiana standardu obowiązującego w czasach Jacka Kurskiego i Mateusza Matyszkowicza, który po ujawnieniu stawek doczekał się powszechnej krytyki.

Z ustaleń „Presserwisu” wynika, że komentatorom przestano płacić w momencie zmiany władz w TVP, w drugiej połowie grudnia. Jak się dowiedzieliśmy, nowe szefostwo Telewizyjnej Agencji Informacyjnej nie przewiduje powrotu do praktyki stosowanej przez poprzednie kierownictwo.

Czytaj też: W TVP płacono komentatorom po 500 zł za wypowiedź. Stankowski, Jachowicz, Karnowscy

Czytaj dalej

PO MEDIACH Z ANGORĄ

Hejtem po oczach

Kiedy obserwuję obecny chaos wokół TVP, to przypominają mi się słowa zwolennika PiS-u Marcina Wolskiego z 2016 roku: „Zasady są proste – były wybory, wygrała ta partia, więc trzeba się z tym pogodzić i morda w kubeł”.

Ta mało elegancka opinia pasuje doskonale do tego, co obecnie robi PiS, który nie chce uznać wyników wyborów, nie chce pogodzić się z odcięciem od żłoba, więc będzie jątrzył i knuł, używając wszelkich prawnych i pozaprawnych metod. Błędy popełnione we wstępnej fazie przejmowania przez nową ekipę mediów publicznych nie mogą być usprawiedliwieniem dla tych działań, bo dziś jesteśmy w całkiem innym miejscu.

W Warszawie odbył się marsz zwolenników byłej władzy. To normalne w systemie demokratycznym. Nienormalne, absurdalne było hasło marszu: „W obronie wolności słowa, mediów i demokracji”. Po kolei, wolności słowa nie trzeba bronić, bo nikt im nie zabrania mówić głupot, nawet jeśli są to wypowiedzi chamskie, rasistowskie i antysemickie (vide: Jan Pietrzak w TV Republika).

Czytaj dalej

OSTATNIA DROGA REDAKTORA ŻYROMSKIEGO

Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą

Ta znana maksyma księdza Jana Twardowskiego była myślą przewodnią uroczystości pogrzebowych redaktora Cezarego Żyromskiego, które odbyły się 12 stycznia na cmentarzu Grabiszyńskim we Wrocławiu. Oprócz najbliższej rodziny licznie uczestniczyli w nich dawni współpracownicy ze „Słowa Polskiego”, koleżanki i koledzy ze Stowarzyszenia Dziennikarzy RP Dolny Śląsk, przyjaciele z Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich, sąsiedzi i znajomi.

Pierwsza część ceremonii odbyła się w kaplicy cmentarnej, podczas której mistrzyni ceremonii szczegółowo omówiła drogę życiową i zawodową Cezarego. Urodził się 22 listopada 1938 roku w Monasterzyskach na Ukrainie. Po zakończeniu II wojny światowej wraz z rodziną przesiedlił się do kraju o nowym obszarze i innych granicach. Mieszkał między innymi w Kędzierzynie Koźlu oraz w Zgorzelcu, a po zdaniu matury rozpoczął studia na Uniwersytecie Wrocławskim, w którym pozostał do końca swych dni. I właśnie wtedy, w latach pięćdziesiątych XX wieku, rozpoczął swoją dziennikarską przygodę, która trwała niemal do końca Jego godnego i prawego życia. Na początku była to Studencka Wszechnica Dziennikarska, a potem „Słowo Polskie”, w którym pracował aż do przejścia na emeryturę w 2000 roku. Z początku był redaktorem depeszowym, a w ostatnich kilkunastu latach sekretarzem redakcji i członkiem kolegium redakcyjnego.

Czytaj dalej

PO MEDIACH Z ANGORĄ

Hejtem po oczach

„Państwo są w beznadziejnej sytuacji, to, co się wyprawia w Polsce, jest nie do obrony, państwo, że tak powiem, mają płacone za to, żeby tego bronić. Serdecznie państwu współczuję” – powiedział Jarosław Kaczyński do dziennikarzy podczas konferencji prasowej 3 stycznia dotyczącej zmian w mediach publicznych. To wypowiedź skandaliczna. Kaczyński powinien odnieść ją do działań propagandzistów TVPiS. Wtedy powiedziałby prawdę!

Prezes partii, która przez 8 lat gwałciła wolność mediów, odbierała prawdziwym dziennikarzom prawo do obecności w mediach publicznych, zawłaszczyła je i podeptała wszelkie standardy profesji, dziś ma czelność pouczać dziennikarzy, obrażać i prawić im morały, a jego przyboczni stosują cenzurę, nie dopuszczając do zadawania prezesowi niewygodnych pytań. To, ile propagandziści TVPiS mieli płacone, żeby bronić rządów PiS-u, dobrze dziś wiemy z oficjalnych dokumentów. Sumy zwalają z nóg, bo są to miliony, a jeden tylko Michał Adamczyk – czołowy propagandzista TVPiS – zarobił 1,5 mln zł (ok. 125 tys. zł miesięcznie!) wobec średniej miesięcznej płacy dziennikarzy w Polsce na poziomie 4 tysięcy! Mieli płacone, żeby tego całego propagandowego ścieku bronić do ostatka, dlatego dziś okupują siedzibę TVP, udając bojowników o wolność słowa, a w rzeczy samej walcząc o utrzymanie się przy korycie.

Czytaj dalej