KIEROWNICTWO ONETU ZABLOKOWAŁO WYWIAD SWOICH DZIENNIKARZY W KANALE SPORTOWYM

Dziennikarze Onetu mieli o tym opowiedzieć w „Hejt Parku” w poniedziałek wieczorem, 31 października. Do rozmowy ostatecznie nie doszło, o czym poinformował prowadzący program Tomasz Smokowski. „Jeszcze rano zapowiadaliśmy emisję Hejt Parku. Dowiedziałem się jednak, że dziennikarze dostali szlaban na występ w dzisiejszym programie od swoich zwierzchników z Onetu” – tłumaczył Smokowski, twierdząc, że naczelni serwisu „uznali, że Kanał Sportowy jest ich konkurencją”, i że „nie pozwalają swoim dziennikarzom występować w innych mediach, a w Kanale Sportowym zwłaszcza”. 

Do tych słów odniósł się we wtorek Bartosz Węglarczyk, naczelny Onetu: – Nie wyrażamy zgody na to, by dziennikarze chodzili do innych mediów. Robienie takich tekstów kosztuje grube pieniądze i uważamy, że dyskusja na temat ustaleń śledztw dziennikarskich powinna się odbywać u nas. Jeśli Kanał Sportowy chce mieć takie historie, to niech sam zrealizuje taki temat – denerwuje się naczelny Onetu, zaznaczając, że to nie on stał za decyzją o zakazie występu Schwertnera i Harłukowicza w Kanale Sportowym. – Byłem wtedy na urlopie. Zgadzam się jednak z decyzją podjętą przez moich kolegów. Uważam, że jest ona zgodna z naszą linią redakcyjną – dodaje Węglarczyk.

Naczelny Onetu w rozmowie z „Presserwisem” odniosł się również do innych słów Tomasza Smokowskiego W programie 31 października Smokowski twierdził, że wywiad ze Schwertnerem i Harłukowiczem mógł pomóc „mocniej nagłośnić sprawę” zarzutów wobec szefa PZT: – Wystarczy, że zrobiliśmy z tego tematu czołówkę na Onecie. To już, moim zdaniem, gwarantuje gigantyczne nagłośnienie tematu. I nie ma tutaj znaczenia, czy dziennikarze pojawią się w Kanale Sportowym, czy nie – ucina Bartosz Węglarczyk.

Przypomnijmy, że to nie pierwsze tarcia na linii RASP-Kanał Sportowy. W sierpniu zeszłego roku „Przegląd Sportowy” zawiesił współpracę ze współzałożycielem „Kanału Sportowego” Mateuszem Borkiem. Do rozstania doszło na wniosek naczelnego Onetu Bartosza Węglarczyka. Punktem zapalnym była głośna publikacja tekstu Łukasza Cieśli o śledztwie prokuratury w sprawie handlu podrabianymi dyplomami studiów na łódzkiej prywatnej uczelni. W sprawie przewijało się nazwisko Mateusza Borka.

Bartosz Węglarczyk tak wówczas komentował tę sprawę w rozmowie z „Presserwisem”: – Tak, poprosiłem redaktora naczelnego „Przeglądu Sportowego” o wstrzymanie współpracy z Mateuszem Borkiem. Jak rozumiem (…) z wcześniejszego wpisu Mateusza, oczekiwał, że w historii o dyplomach sportowców nie wspomnimy o nim, ponieważ współpracuje z Onetem. Gdybyśmy nie poinformowali, że jest częścią śledztwa prowadzonego przez prokuraturę, naruszylibyśmy zasady w gwałtowny sposób. Mateusz wydaje się tego nie rozumieć, w związku z czym mamy tutaj olbrzymią różnicę poglądów co do standardów dziennikarskich – uzasadniał swoje stanowisko szef Onetu.

(MZD, 1.11.2022)
Źródło: PRESS.PL

(https://www.press.pl)