Archiwum kategorii: Media

Czy święty Hubert miał psa?

Szanowni Państwo,

mam przyjemność oddać w wasze ręce, a raczej przed wasze oczy, kolejną edycję Wrocławskiego Magazynu Ekologiczno-Łowieckiego „Pasje”. Numer ten zaczynamy jednym z artykułów z cyklu poświęconego Międzynarodowej Radzie ds. Łowiectwa i Ochrony Zwierzyny – CIC, w której powstaniu w 1928 roku niebagatelny udział mieli Polacy. Znaczącymi moim zdaniem artykułami z ciekawymi informacjami oraz propozycjami są artykuły dr Andrzeja Kruszewicza i profesorów – Jarosława Całki, Dariusza Gwiazdowicza i Piotra Tryjanowskiego. Jak zwykle nie omijamy zagadnień kynologicznych, tym razem odpowiadając na pytanie czy św. Hubert miał psa. Z tematów bliższych sztukom pięknym prezentujemy ostatnie dzieło światowej sławy, a litewskiego pochodzenia, grawera Paula Lantucha. Mam nadzieję, że i inne tematy znajdą Państwa zainteresowanie.

Z wyrazami szacunku
Jacek Seniów
Redaktor Naczelny.

Brzytwą po mediach

Można powiedzieć, że prezydentem został Nikodem Dyzma, KKK – królik z kapelusza Kaczyńskiego. Można też powiedzieć, że prezydentem został wykidajło i bojówkarz. Można, ale to nie zmienia faktu, że prezydentem RP jest Karol Nawrocki. Wielu z nas nie uzna go za prezydenta, w sercach i w sumieniach nie będzie dla niego miejsca. Wielu będzie go bojkotować i nim gardzić, ale nie zmieni to faktu, że prawnie został on prezydentem wybranym przez większość wyborców. Może więc zamiast biadolić, trzeba wziąć się do roboty, aby więcej to się nie powtórzyło i żeby za 2 lata nie było jeszcze gorzej. Na triumfalizm PiS-u nie odpowiadać defetyzmem, lecz aktywnością.

Korwin-Mikke powiadał, że jest więcej ludzi głupich niż mądrych, lecz ja wierzę, że może być inaczej. Wybory wygrała ta część społeczeństwa, której demoralizacja nie przeszkadza. Zagłosowała na człowieka z plamami na życiorysie. Ale przewaga Nawrockiego nie była duża – była minimalna. I gdyby niektórzy koalicjanci w krótkich majteczkach nie hasali, to wygrałby prawdopodobnie Trzaskowski, ale to już przeszłość, dziś trzeba myśleć do przodu. Politycy opozycji, ale i koalicji chcą rozliczać Donalda Tuska i żądają, by podał się do dymisji. A niby dlaczego miałby to zrobić? Jego mandat nie zależy od Nawrockiego, Kaczyńskiego czy Kamińskiego, lecz został mu powierzony przez Sejm wolą narodu, a okres prawomocnie wybranej władzy parlamentarnej jeszcze się nie skończył.

Czytaj dalej

Brzytwą po mediach

Miniona kampania prezydencka była najbrutalniejsza ze wszystkich dotychczasowych. Ale i jej stawka była niebagatelna. Wygrana Nawrockiego oznaczać będzie staczanie się Polski w odmęty prawicowej ideologii odbierającej reszcie społeczeństwa prawa do życia w zgodzie z własnymi przekonaniami. Za kilka lat brunatna fala faszyzmu będzie o wiele trudniejsza do zatrzymania, a widmo wyjścia Polski z Unii Europejskiej stanie się rzeczywistością. Wygrana Trzaskowskiego pozwoliłaby na realizację wyborczych obietnic demokratycznej koalicji i dała nadzieję, że w polityce liczą się prawda i przyzwoitość, a nie nienawiść i pogarda dla ludzi inaczej myślących.


W trakcie kampanii politycy PiS jak zwykle rżnęli głupa i próbowali nam wmówić, że zarzuty wobec Nawrockiego to działania służb specjalnych. Oskarżali media o ustawkę, jakby nie zauważając, że to przecież ich kandydat, Karol Nawrocki, brał udział w kibolskich, nielegalnych ustawkach, w których stawał ramię w ramię z gangsterami i bandytami skazanymi za morderstwo, handel narkotykami i ciężkie pobicia. Były minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek (hańba, że ten człowiek rządził tym resortem) zaatakował dziennikarzy Onetu za to, że rzekomo prowadzili „skoordynowaną akcję razem z państwem Tuska przeciwko Karolowi Nawrockiemu, żeby tylko rzucić błotem”.

Czytaj dalej

Brzytwą po mediach

Kampania prezydencka dobiegła, ale nie końca, bo czeka nas jeszcze dogrywka. A co mieliśmy do tej pory? Festiwal obietnic, bon motów, niekończących się debat, wiecowych spotkań i filmów w internecie. Znowu stajemy – to już tradycja – przed najważniejszymi wyborami, w których po raz kolejny musimy rozstrzygać sprawy zasadnicze, dotyczące przyszłości Polski w Unii Europejskiej i w NATO. A wydawało się, że już to mamy za sobą, że istnieje w tych kwestiach narodowy konsensus. Bynajmniej: nadal jesteśmy głęboko podzieleni, a między nami niezasypany rów polaryzacji.

W czasie kampanii tak naprawdę brakowało merytorycznych dyskusji, bo cóż można powiedzieć w minutę? Zabrakło wielkich wizji państwa, programów, zadań dla prezydenta. Najważniejszym tematem ostatnich dni okazało się mieszkanie Karola Nawrockiego. Bezczelna hucpa kandydata PiS biła w oczy, ale przecież nie to powinno być jądrem dyskusji! Nie było poważnych rozmów o prawach kobiet, sytuacji imigrantów, nauce i kulturze, o podatkach, związkach partnerskich i reformie sądów. Z drugiej strony, nawet gdyby kandydaci chcieli opowiedzieć nam o swoich pomysłach (o ile je mają), to przecież prerogatywy prezydenta RP są mocno ograniczone. Pamiętamy wszak, że jest on „strażnikiem żyrandola”. Według konstytucji jego zadania sprowadzają się do kwestii obronności i spraw zagranicznych. Może nadawać ordery, stosować prawo łaski, powoływać sędziów czy mianować ambasadorów. Prezydent może być hamulcowym i wetować ustawy, ale może też podejmować inicjatywy ustawodawcze i nie przeszkadzać w realizacji dobrego prawa.

Czytaj dalej

Brzytwą po mediach

53-letnia pracownica Uniwersytetu Warszawskiego, matka trójki dzieci, została zabita na kampusie UW przez 22-letniego studenta prawa. Ciężko ranny został 39-letni strażnik. Brutalne morderstwo zszokowało wszystkich. Trudno wobec tej potwornej zbrodni przejść obojętnie, bo jest ona niesłychana, niewyobrażalna.

Tej zbrodni przyglądają się i przeglądają się w niej nasze media. Krótko po zabójstwie w mediach społecznościowych (na platformie X) pojawiły się sensacyjne filmy nakręcone przez świadków zbrodni, by epatować nimi opinię publiczną. Filmy udostępnione przez studentów Uniwersytetu Warszawskiego miały setki tysięcy wyświetleń. Na jednym widać było znęcanie się oprawcy nad ofiarą – to było w dalszym planie, na innym zatrzymanie zabójcy i w bliskiej odległości ofiarę całą we krwi. Będą one dodatkowym materiałem dla śledczych i to mógłby być motyw ich powstania. Ale niedobrze się stało, że zostały upublicznione w internecie, pokazując to, co powinno służyć wyłącznie jako materiał dowodowy dla policji i prokuratury.

Czytaj dalej

Brzytwą po mediach

Nie spodziewałem się, że tak szybko usłyszę w polskich mediach słowa „brawa dla Putina”. A stało się to w czasie niemoderowanej debaty w „Super Expressie”. Wolność słowa triumfuje? Nic podobnego, raczej nieszczelność demokracji pozwalająca na prorosyjską kreację kandydata na prezydenta. Piąta kolumna prosowiecka w polskiej kampanii prezydenckiej to jednak nowa jakość polityczna. Niestety, stało się to poniekąd z winy dziennikarzy, którzy abdykowali ze swojej profesjonalnej i społecznej roli watchdoga.

Kilka dni później prowadzący rozmowę z Maciejem Maciakiem na kanale Zero Krzysztof Stanowski po słowach podziwu dla Putina ze strony Maciaka przerwał wywiad. Zrobił to, co powinien zrobić dziennikarz, chociaż i jego postawa jako występującego w podwójnej roli dziennikarza/polityka budzi kontrowersje. Ale w tym przypadku zachował się przyzwoicie, nie pozwalając na obrażanie wszystkich ofiar Putina, kpiny z moralności i zdrowego rozsądku. Dlaczego więc takiej reakcji ze strony prowadzących zabrakło w czasie debaty zorganizowanej przez „Super Express”?

Czytaj dalej

Brzytwą po mediach

Od kilkunastu miesięcy słyszę wciąż tę samą piosenkę: Trybunał Stanu dla Macieja Świrskiego. Świrski, gdyby ktoś nie wiedział, to przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Sprawuje funkcję, która pozwala mu autorytarnie oceniać i bezkarnie karać media elektroniczne za wyemitowane programy.

Toczy się przeciwko niemu postępowanie Sejmowej Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej, ale wydaje się ono niezwykle przewlekłe i niemające końca. A czas biegnie, bo ten talib PiS nadal macha brzytwą. Kilka dni temu nałożył karę 145 tys. zł na TVP za emisję reportażu „Arcydzieło Rydzyka” Pawła Gregorowicza i Bianki Mikołajewskiej. Pół roku wcześniej Świrski ukarał TVN za reportaż „29 lat bezkarności. Fenomen ojca Tadeusza Rydzyka” zbliżoną kwotą – 142,8 tys. zł. Nie ma sensu przedstawiać uzasadnień, bo pełno w nich subiektywnych opinii i ideologicznych uprzedzeń.

Skąd bierze się niemoc organów państwa wobec działań człowieka, który już dawno powinien być postawiony przed Trybunałem Stanu i zwolniony z funkcji? Moim zdaniem wynika ona głównie z usadowienia przewodniczącego KRRiT w strukturach władzy, określonego w ustawie „O radiofonii i telewizji” z 1992 roku. Jest on powoływany i odwoływany przez członków Rady. Jego kadencja trwa 6 lat. Przerwać ją może jedynie śmierć, choroba uniemożliwiająca sprawowanie funkcji, skazanie prawomocnym wyrokiem (orzeczeniem sądu) lub naruszenie przepisów ustawy stwierdzone orzeczeniem TS. I tylko na tej ostatniej podstawie możliwe jest dziś odwołanie Świrskiego. Grupa 185 posłów złożyła przeciwko niemu wniosek, w którym postawiono m.in. zarzut blokowania wypłat abonamentu dla TVP i Polskiego Radia oraz koncesji dla nadawców prywatnych (w tym dla TVN i TOK FM). Ale nie można odwołać go za to, że ocenia programy stacji według własnego widzimisię, że kierując się uprzedzeniami i fobiami, nakłada kary na programy krytyczne wobec osób czy instytucji związanych z Kościołem katolickim – programy, których celem jest informowanie opinii publicznej o nieprawidłowościach w ich działaniu. Tu władza Świrskiego jest formą absolutnego jedynowładztwa. Może nałożyć karę i nie wymaga to uchwały Rady, bo kompetencje pozostałych członków Rady są kadłubowe. Winę za to ponoszą twórcy ustawy z 1992 r., dającej przewodniczącemu KRRiT nieograniczone prerogatywy, oraz politycy, którzy do tej pory nawet nie spróbowali wprowadzić w życie nowej ustawy medialnej. Kunktatorstwo i zaniechania obecnych decydentów utrwalają status quo.

Czytaj dalej

Forum Prasy Lokalnej

Czy istnieją środki zaradcze powodujące dobre funkcjonowanie spółdzielni mieszkaniowych? Okazuje się, że czyni to prasa spółdzielcza. Opublikowanie informacji sprzecznych z rzeczywistością na łamach gazety spółdzielczej natychmiast spotka się z krytyczną oceną. Nie może sobie na to pozwolić ani redaktor gazety ani jej wydawca czyli zarząd spółdzielni.

Prasa spółdzielcza funkcjonuje od kilkudziesięciu lat. Pierwsze wydanie „Życia WSM” ukazało się w czerwcu 1931 r. W maju 2025 r. ukazało się 446 wydanie tego tytułu.

Dotychczas nie zauważano prasy spółdzielczej a przecież stanowi ona istotny segment prasy lokalnej. Łączny jednorazowy nakład prasy spółdzielczej tylko w Warszawie wynosi ok. 80 tys. egzemplarzy. Co do zasady egzemplarze te trafiają do skrzynek pocztowych członków spółdzielni. Najczęściej ukazują się co kwartał, ale część z nich to dwumiesięczniki.

Czytaj dalej

Brzytwą po mediach

W wyszukiwarce Google pojawiła się nowa funkcja: Google AI Overviews, która zamiast tradycyjnych odpowiedzi prezentujących strony, gdzie można uzyskać informacje na zadane pytanie, daje na pierwszym miejscu odpowiedź udzieloną przez sztuczną inteligencję (AI). Czy to jest dla nas korzystne, czy też powinniśmy się tej nowej funkcji obawiać? Odpowiedź może zaskakiwać: jedno i drugie.

AI Overviews wprowadzono w Stanach Zjednoczonych, w październiku ubiegłego roku była już dostępna w 100 krajach, a 26 marca tego roku wprowadzono ją w Polsce. Widać zatem, że rozwija się bardzo dynamicznie. Wyszukiwanie wydaje się prostsze, bo odpowiednie strony znajdzie za nas maszyna Google’a; zamiast listy linków da nam gotowe odpowiedzi ze wskazaniem źródeł, jeśli będziemy chcieli pogłębić nasze pytanie i uzyskać szerszą odpowiedź. Ale wielu prawdopodobnie tym się zadowoli i na tym poprzestanie. Zamiast uzyskania pełniejszej wiedzy, otrzymamy surogat, wiedzę powierzchowną i opracowaną przez maszynę.

Czytaj dalej

Brzytwą po mediach

Znowu gorąco. Administracja Donalda Trumpa przygotowuje atak na Hutich w Jemenie i plan ataku wycieka do prasy, bo omyłkowo włączyli do swoich czatów na komunikatorze Signal redaktora naczelnego pisma „The Atlantic” Jeffreya Goldberga. I to się nazywa „profesjonalizm”? I ci „profesjonaliści” mają prowadzić rozmowy z Rosjanami?! W politykę zaczęli bawić się chłopcy w krótkich majteczkach, stawający naprzeciwko bysiorów z KGB. A polska prawica szaleje z radości, gdy widzi pomarańczową czuprynę swojego idola.

W Stanach Zjednoczonych na szczęście wciąż jest wolna prasa, której Trumpowi nie udało się stłumić, choć wciąż próbuje. Rzeczniczka Białego Domu nazwała Goldberga antytrumpowym hejterem i zarzuciła mu skłonność do sensacjonalizacji. Żadnych odruchów zdrowego rozsądku, żadnego przyznania się do błędu. Tak działa ekipa uważająca się za pępek świata, przekonana o swojej nieomylności. I takiej ekipie mielibyśmy zawierzyć nasze bezpieczeństwo i przyszłość państwa i narodu?!

Czytaj dalej