Archiwum kategorii: Książki

Barbara Jakimowicz-Klein – „Oswoić alzheimera”

Jak odróżnić zwykłe roztargnienie od pierwszych objawów alzheimera? Gdzie szukać pomocy? Jak opiekować się chorym? To choroba, która powoli, z bezlitosną konsekwencją zabiera człowiekowi wszystko. Wspomnienia, uczucia, godność. Chory zapomina, czym się interesował i kogo kochał. Z tygodnia na tydzień odchodzi w swój świat, do którego nikt już nie ma dostępu. Patrzy w jeden punkt, powtarza jedno słowo, które zapamiętał, albo idzie gdzieś bez celu. To, na co pracował całe życie, zostaje brutalne wymazane, aż zostaje pustka.

Dowcip o Niemcu nazwiskiem Alzheimer, który schował babci okulary, może nie jest najlepszego gatunku, ale doskonale opisuje sytuację, w jakiej spory procent społeczeństwa może się znaleźć. Szacuje się bowiem, że w Polsce różnego rodzaju demencje dotykają ok. 500 tys. osób, z czego połowa cierpi z powodu choroby Alzheimera.

Starzenie się społeczeństw i wydłużony czas życia sprawiają, że chorych przybywa, a mimo to mamy spore luki w wiedzy o chorobie, która wiąże się z zanikaniem komórek nerwowych, znacząco wpływając na pogorszenie kondycji mózgu.

Alzheimer jest nieuleczalną chorobą neurologiczną, można ją tylko zahamować, starając się niwelować złe skutki uboczne. Notabene najczęściej dotykają one nawet nie samego chorego, który w pewnym stadium traci jej świadomość, a jego otoczenie, ponieważ kiedy występują objawy alzheimera, chory ma już zwykle zniszczone ponad 60% mózgu. Dzieje się tak mniej więcej po 10-15 latach od jej początku. To bardzo trudna próba dla bliskich, często nieprzygotowanych na takie wyzwania. W przypadku alzheimera choruje cała rodzina!

Szukając informacji zaczynamy zwykle od sieci, co jest o tyle niebezpieczne, że trafiamy niekoniecznie na te najbardziej wartościowe i pomocne strony, ale te, które są najpopularniejsze, co wcale nie znaczy, że wiarygodne. Niezweryfikowane przez profesjonalistów źródła mogą przynieść więcej szkody niż pożytku, gdy zdesperowana rodzina natknie się np. na hochsztaplera oferującego „cudowną” kurację, dziwnym trafem zazwyczaj strasznie drogą czy zawędruje na forum, gdzie ludzie dzielą się swoimi, często ekstremalnymi przeżyciami, powodując niepotrzebny stres u odwiedzających te strony.

Znakomitym lekarstwem na szum informacyjny jest książka Barbary Jakimowicz-Klein „Oswoić alzheimera”. To poręczne kompendium w wydaniu popularnym, zawierające odpowiednią porcję wiedzy podanej w przystępny sposób, z przykładami, wskazówkami i poradami oraz bogactwem konkretów, stanowiących cenną pomoc dla wszystkich zainteresowanych – osób będących w grupie ryzyka lub we wczesnym stadium choroby, rodzin i opiekunów, czy pracowników instytucji medycznych i opiekuńczych. Warto jak najwięcej wiedzieć o tej chorobie, by w miarę potrzeby służyć wsparciem i fachową opieką potrzebującemu!

Ale na dobrą sprawę jest to lektura dla wszystkich dorosłych, ponieważ działania profilaktyczne powinien podejmować każdy z nas, nie tylko osoba z obciążeniami rodzinnymi, bo – jak podkreśla autorka – starość dotyka każdego i warto się do niej przygotować. Przede wszystkim trzeba zadbać o swój mózg.
Znaczącym czynnikiem niekorzystnie wpływającym na kondycję mózgu jest jego niedotlenienie. Należy mu zapobiegać oddając się aktywności fizycznej. Autorka nie mówi tu o wyczynowym uprawianiu sportu, zwykłe, regularne spacery są wystarczające. Najtańsze i najbezpieczniejsze naturalne sposoby na przedłużenie sprawności mózgu to zdrowa dieta i regularne ćwiczenia fizyczne.
Zaledwie 30 minut ćwiczeń sprawia, że w mózgu zaczyna uwalniać się tzw. mózgopochodny czynnik wzrostu nerwów, czyli BDNF.
Trzeba przy tym pamiętać, by dbać także o potrzeby natury intelektualnej, dostarczając odpowiedniej pożywki w postaci czasopism, krzyżówek i innych tego typu rozrywek umysłowych, a także codziennej porcji nowości. Brak inspiracji i nuda potrafią być równie groźne dla neuronów, jak zła dieta czy predyspozycje genetyczne, ponieważ im większy mamy zapas – wiadomości, możliwości intelektualnych, pasji – tym wolniej postępuje ich zanik, destrukcja, osłabienie zdolności.

Nie można też zapominać o obecności drugiego człowieka. Człowiek jest przecież istotą społeczną, dlatego dla zdrowia psychicznego potrzebuje kontaktu z ludźmi. Aktywność wymagająca komunikowania się z innymi chroni sieci neuronalne przed degeneracją. Niebagatelną rolę odgrywają tu świetlice środowiskowe lub domy dziennego pobytu, z których pomocy na pewno warto korzystać.
Przy tej okazji poradnik porusza szczególnie trudną kwestię zmian osobowości osoby chorej na alzheimera. Gdy ukochana babcia, która zawsze z uśmiechem szła przez życie, staje się złośliwym krytykiem wszystkiego i wszystkich, dziadek z przyjemnością spędzający z kolegami czas na ławce w parku, odmawia wychodzenia z domu i boi się każdej obcej twarzy, niełatwo się z tym pogodzić. A przecież, jak pisze autorka, w tej chorobie zaburzone są takie funkcje poznawcze jak: pamięć, myślenie, orientacja, rozumienie, liczenie, zdolność uczenia się, funkcje językowe, zdolność do porównywania, oceniania i dokonywania wyborów. /…/ Upośledzeniu funkcji poznawczych towarzyszy zwykle, a czasami je poprzedza, obniżenie kontroli nad reakcjami emocjonalnymi, społecznymi, zachowaniem i motywacją.

Z drugiej strony jest niezwykle ważne, by chory miał przy sobie życzliwych, oddanych i kompetentnych opiekunów. Często bywa to ktoś z rodziny. W żadnym jednak razie, co podkreśla autorka poświęcając cały rozdział temu problemowi, opiekun (czy raczej opiekunka, bo zwykle są to kobiety) nie powinien zapominać o sobie, bo od jego kondycji psychofizycznej w ogromnym stopniu zależy też dobrostan chorego. Depresja i stan wypalenia pojawiają się niezależnie od naszej woli. Trzeba być na to przygotowanym i w takim samym stopniu starać się im zapobiegać, jak zapobiega się pogłębieniu demencji u swojego podopiecznego. Pielęgnacji chorego towarzyszy przemęczenie, przygnębienie. Cierpi się z powodu braku wdzięczności chorego i z powodu własnej bezsilności. Denerwuje brak czasu dla siebie – a potem przychodzą wyrzuty sumienia, że sprawuje się opiekę niewystarczająco dobrze. Bywa, że opiekuna prześladuje poczucie winy. Towarzyszą temu uczucia, które trudno zaakceptować – złość, wściekłość lub bezradność.

Proś o pomoc i pozwól sobie pomóc, dbaj również o siebie – apeluje Barbara Jakimowicz-Klein, wskazując, jak i gdzie znaleźć grupę wsparcia, jak sobie radzić w takiej sytuacji i do kogo się zwrócić.
Z książki można się dowiedzieć, jakiego typu badania należy przeprowadzić, by przekonać się, czy różne dolegliwości i dysfunkcje, to rzeczywiście choroba Alzheimera czy inny rodzaj demencji np. powodowany depresją oraz czy badanie jest refundowane przez NFZ. Są tu praktyczne porady dla opiekunów również chorych, którzy są już unieruchomieni w łóżku, m.in. jak zapobiegać odleżynom, dbać o higienę, uniknąć zapalenia płuc i stosować profilaktykę przeciwzakrzepową, jakie sprzęty i pomoce warto mieć w domu.

Istotnym elementem poradnika są informacje o organizacjach, stowarzyszeniach, a także instytucjach, gdzie można uzyskać pomoc dla chorego i dla opiekuna, wyjaśnić kwestie formalno-prawne związane z osobą chorą, np. uzyskaniem zaświadczenia o niepełnosprawności czy przysługujących świadczeniach finansowych i rzeczowych, z refundacją kosztów np. sprzętu ortopedycznego. Autorka wyczerpująco opisuje wiele rodzajów pomocy instytucjonalnej, ośrodki opiekuńcze o różnym charakterze (np. domy opieki społecznej) oraz zasady, na jakich można się o nie ubiegać.

Znakomitym ułatwieniem dla korzystającego są poglądowe rysunki, które pokazują, w jaki sposób ćwiczyć stawy, zmieniać pampersa czy pozycję w łóżku np. chorego z nadwagą. Dużą pomocą powinien być także zaprezentowany w książce pakiet łatwych do wykonania ćwiczeń, dostosowanych do możliwości fizycznych i umysłowych chorych.

Istotne miejsce w poradniku zajmują kwestie dotyczące opieki nie stricte fizycznej, ale sprawowanej w formie wsparcia psychicznego. To szalenie ważne w przypadku osób, które przy głęboko posuniętej demencji nie są już w stanie przyjmować komunikatów ani śledzić logiki wypowiedzi, często jednak odbierają emocje swojego opiekuna czy rozmówcy.
Dlatego autorka podkreśla, jak ważne jest pozytywne nastawienie do chorego, chęć zrozumienia jego braku rozumienia. Jednym zdaniem: chorzy na alzheimera wymagają oczywiście leków, ale przede wszystkim wsparcia i miłości.

Jasny, klarowny wywód, uporządkowany i spójny, z wyróżnionymi informacjami szczególnie istotnymi, wyliczeniami i ramkami, bardzo ułatwia korzystanie z tego poradnika, który na pewno będzie stanowić doskonałą pomoc dla wszystkich potrzebujących.


Barbara Jakimowicz-Klein – „Oswoić alzheimera. Rozumiem, akceptuję, wspieram.” Wydawnictwo Rea SJ | s. 256 | ISBN 978-83-7993-219-1| Premiera: 18 kwietnia 2017 r.

Barbara Jakimowicz-Klein
Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego, autorka wielu poradników, m.in. adresowanych do seniorów: „Zdrowe gotowanie. Książka kucharska na drugą połowę życia”, „Poradnik na drugą połowę życia”, „Opieka nad seniorem”. Redaktor czasopisma „Magazyn Seniora”. Autorka współpracuje ze stowarzyszeniem Dolnośląscy Seniorzy, skupiającym przedstawicieli organizacji senioralnych z Dolnego Śląska oraz ze Stowarzyszeniem Ludzi Wieku Senioralnego we Wrocławiu. Bierze udział w projektach mających na celu aktywizację osób reprezentujących pokolenie 60+. Jest zaangażowana w działania aktywizujące, promocyjne i szkoleniowe, prowadzone dla kół gospodyń wiejskich oraz Lokalnych Grup Działania, skupiających również osoby w wieku senioralnym. Za pracę zawodową i działalność społeczną wyróżniona Honorową Złotą Odznaką Zasłużony dla Województwa Dolnośląskiego. Otrzymała również tytuł „Przyjaciel Seniorów”, przyznany przez Wrocławskie Centrum Seniora oraz ZO Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej za zaangażowanie w pracę na rzecz seniorów. Członkini SD RP Dolny Śląśk.

„Braterska pomoc 1968” Jana J. Akielaszka

Może w twierdzeniu, że Jan Janusz Akielaszek zarówno tworzył historię, jak i po latach potrafił jej fałszowane oblicze oczyścić, jest odrobina przesady, to jednak po zapoznaniu się z zawartością biograficzno-historycznej pozycji, jaką niewątpliwie jest ostatnio wydana „Braterska pomoc 1968” Jana J. Akielaszka, śmiem twierdzić, że jest w tej refleksji zdrowe jądro prawdy. Czytaj dalej „Braterska pomoc 1968” Jana J. Akielaszka

Jak Rosjanie, Kozacy i Polacy maszerowali na Chiwę

W roku 1989 zostałem zaproszony do Taszkentu, stolicy Uzbeckiej SRR, przez miejscowy Instytut Kultury, miałem okazje poznać ten ciekawy kraj. W czasie pobytu w Azji Centralnej zainteresowałem sie w jaki sposób te ziemie weszły w posiadanie Rosji – pyta Grzegorz Wojciechowski na łamach wrześniowego „Odrodzonego Słowa Polskiego„. Czytaj dalej Jak Rosjanie, Kozacy i Polacy maszerowali na Chiwę

Wędkarskie opowieści Zbigniewa Fedusa

Koło pewnej historii zamknęło się w dzisiejszej Joachimówce – dawniej Starej Potaszni. Małej wiosce przytulonej do Rezerwatu Stawy Milickie. Piszę te słowa z domu, w którym najprawdopodobniej mieszkał Zbigniew Fedus, autor fascynującej książki Wędkarskie opowieści.

Jego ojciec, Władysław, był ichtiologiem i tuż po wojnie wraz rodziną, w tym i autorem Wędkarskich opowieści, trafił do Potaszni. Ichtiolog Władysław Fedus zarządzał m.in. stawami w Joachimówce, Goliszowie, Możdżanowie i Wildze k. Warszawy. Dookoła tylko woda, cisza i piękna przyroda. I właśnie piszę te słowa z domu, w którym mieszkali kolejni dyrektorzy gospodarstwa rybackiego w Potaszni.

Kto uwielbia łowić ryby, ten wie, jak pisze autor Wędkarskich opowieści, że „sport wędkarski sprzyja rozwojowi spostrzegawczości i dociekliwości, wyrabia szybkość orientacji i podejmowania decyzji, podnosi ogólną tężyznę i sprawność fizyczną, regenerując siły do dalszej pracy, pozwala na poznanie ojczystego kraju. Wreszcie wędkarstwo jest tą dziedziną ludzkiej działalności, która kształtuje prawidłowe stosunki między ludźmi”. Te pozytywne cechy kształtowały jego charakter już na zesłaniu do Kraju Krasnojarskiego w 1940 roku. To tam uczył się, pracował w charakterze kąpielowego, zrzucał śnieg z dachów, ciął drewno na opał, łowił ryby i polował. Tam „ustrzelił” wielkiego, brązowo-czerwonego, prawie 32-kilogramowego tajmienia.

A tu, w Joachimówce, łowił wielkie karpiska na stawach, które wtedy nie były rezerwatem, a ryby trzeba było pozyskiwać do badań kontrolnych. One jednak bardzo skutecznie omijały zastawione na nie żaki oraz inne zmyślne pułapki. Autor pisze: „Pracownicy gospodarstwa rybackiego byli bezradni. Wycinali więc w pośpiechu leszczynowe kije, wiązali do wędziska różnokolorowe kordonki, sznury, haczyki, zaopatrywali się w przynęty. Prawie cała zbędna siła robocza gospodarstwa rybackiego, włączając księgowego krótkowidza, rozpełzła się po stawach”. I tak autor stał się autorem także tajnej broni na karpie – kopytka! Jeśli chcecie znać przepis na tę niezawodną przynętę, musicie koniecznie przeczytać tę książkę. A są w niej także znakomite przepisy kulinarne z ryb, mnóstwo wspomnień z wędkarskich wypraw i przede wszystkim porady, jak łowić skutecznie. Czego wszystkim Czytelnikom Wędkarskich opowieści życzy Zbigniew Fedus. I autor tej krótkiej recenzji…

Jerzy Łętowski („Sum”)

 Zbigniew Fedus, Wędkarskie opowieści, ATA-DRUK, Wrocław 2016. Zamówienia tel.: 71 343 28 50

Julian Bartosz o dziennikarzach czasów „komuny”

Demon zapomnienia, kolejna książka Juliana Bartosza, znanego wrocławskiego dziennikarza, laureata rozlicznych konkursów i nagród dziennikarskich, wśród nich im. Juliana Bruna, Bolesława Prusa i dwukrotnie Polskiego Klubu Publicystów Międzynarodowych, byłego redaktora naczelnego „Gazety Robotniczej” oraz tygodnika„Sprawy i Ludzie”, ukaże się z początkiem czerwca br. staraniem warszawskiej Agencji Wydawniczej CB. Poniżej cytujemy jej dwa fragmenty.

Jestem jednym z „ostatnich Mohikanów” wrocławskiego i dolnośląskiego dziennikarstwa czasów tzw. komuny. Demokraci oskarżają nas o to, żeśmy kłamali. Odrzucam to pomówienie i dodam słowa patriotycznej pieśni: „Nie chcemy już od was uznania”. Akurat oni, żurnaliści III i IV RP, politycznie i ideologicznie całkowicie ze sobą przemieszani i skłóceni, uzurpują sobie prawo do określenia się jako prawdomówni. W ogóle nie dopuszczają myśli, że także ich dotyczy cytowane w tej książce słynne dawniej powiedzenie poetki i dziennikarki Marianny Bocian, że „Prawda to jest to, co powinno być, a nie jest”.

Powiadają ichmościowie-demokraci, że nam, dziennikarzom dawnej tzw. komuny, mniej wolno. W swoich wspomnieniach Ostatnie zapiski zgryźliwego dogmatyka pisałem parę lat temu, że nim zaczną limitować nasze wolności, „powinni puknąć się w miedziane czoło”; dodam teraz, by po tym puknięciu wsłuchali się w głuche brzmienie w kamionkowym czerepie. Mówili też, i wciąż o tym brzęczą, że pomagaliśmy ukrywać trupa w szafie. No tak, no tak: teraz lamentują przy wystawionej na widok mumii demokracji, a dla równowagi gonią po polskiej puszczy, by zbratać się z „żołnierzami wyklętymi”!

Napisałem tę książkę jako swoiste podzwonne dla koleżanek i kolegów, którzy mieli świadomość trafności słów o prawdzie. Jest nadto ta praca prośbą do Czytelników, by sprawiedliwie osądzali ludzi dawnych – do 1990 roku – mediów.

Proszę o zrozumienie i o sprawiedliwą krytykę.

„Demon zapomnienia” na przedpłatę:

  • Agencja Wydawnicza CB Andrzej Zasieczny 02-495 Warszawa, ul. M. Drzymały 18/15
  • nr rachunku bankowego: 57 1140 2004 0000 3302 2805 0555
  • Cena książki z kosztami wysyłki – 35,00 zł

Chyba to było we wrześniu 1956 roku, kiedy wiały w Polsce już mocno odwilżowe wiatry i Klemens Maria Krzyżagórski (1930–2013), znany już dziennikarz „Gazety Robotniczej”, wlazł w Rynku wrocławskim późną wieczorową porą na niedawno sprowadzony ze Lwowa pomnik Aleksandra hr. Fredry i udawał alkoholowo Szymona Słupnika. Przed milicjantami, którzy usiłowali go stamtąd ściągnąć, bronił się dzielnie. „Gwałt mi zadają siepacze!” – krzyczał. Na komisariacie i potem przed kolegium tłumaczył, że on, „prostytutka mamusia” (tak grzecznie zastępował znane słowo), wielbi pisarza, chciał z nim tylko porozmawiać o pisaniu.

Kilka miesięcy wcześniej głośno było w piastowskim grodzie o tym, jak razem z redakcyjnym kolegą Edkiem Barbarowiczem odwołali oficjalnie zapowiadane zaćmienie Słońca. „Tu wydział astronomiczny KC, nadajcie, towarzyszu, czym prędzej, że zamieszanie na niebie to prowokacyjne wraże sztuczki” – nakazali dyrektorowi Polskiego Radia Józefowi Rabie. Ten, do niedawna kierownik działu naukowego w „Gazecie Robotniczej”, już, już miał spełnić polecenie i tylko przytomnemu spikerowi (bodaj Tadeusz Osmęda), od którego wieść wesoła poszła w miasto, udało się zapobiec niebywałej kompromitacji.

Przy okazji o Edku: był moim kolegą z dzierżoniowskiego liceum, a w GR druhem Klemensa. Edek tez był niezgorszym kawalarzem. W felietonie o sowie, która stała na postumencie w centrum Bielawy pod szczytem Sowiej Góry, tak – jak pisał – przemawiał do symbolizującego mądrość ptaka: „Jaki też dureń cię tu wywlókł?” A to burmistrz kazał go w tym miejscu postawić.

Z Edkiem wiąże się jednak pewna afera na całą Polskę. Napisał bowiem fantastyczny reportaż o tym, jak daleko, w lubańskim powiecie, dzielni kombatanci z II Armii LWP zorganizowali spółdzielnię produkcyjną i osiągają niebywałe gdzie indziej plony. Pisał też o socjalistycznej świadomości i o trwającym bojowym morale. Gdy przedstawiciele władz wysokiego szczebla wybrali się w Lubańskie, okazało się, że Barbarowicz wszystko zmyślił. Od a do zet.

Wracając do Klemensa, to miał on przypadkowo ścisły związek z rządzącą partią. Towarzysz Ormicki z KW we Wrocławiu zamówił u Krzyżagórskiego opracowanie na temat, jak powinno być racjonalnie urządzone biuro w komitecie. Zamówienie zostało wykonane w terminie. Partia nie chciała ani skorzystać z solidnego opracowania, ani za nie zapłacić. Autor wytoczył więc proces cywilny i PZPR jako pozwana musiała się wytłumaczyć przed sądem. To był bodaj jedyny taki proces na obszarze od Łaby do Pacyfiku. Klemens wyszarpał swoje pieniądze, bo zlecenie otrzymał na piśmie z pieczątkami, co zdaniem sądu przemawiało za powodem. Napisał o tym utwór Dziennik powoda, który Wydawnictwo ISKRY w ramach serii „Literatury faktu” wydało w zbiorze reportaży Klemensa pod tytułem Kłopoty z ciałem i następnie w kilku skróconych edycjach jako Nieudane kreacje. Nigdy by się te Kłopoty i Kreacje nie znalazły na rynku, gdyby Basia Jakubowska, jego pierwsza i jedyna żona, aktorka kreująca główną rolę w dziś całkowicie zapomnianym filmie Jasne łany (o walce z kułakami), występująca potem na wrocławskich i warszawskich scenach, nie ślęczała w archiwum, by zebrać pomieszczone w różnym czasie w wielu gazetach teksty. Dziennik powoda opublikowano w 1958 roku, gdy znów zaczęto odczuwać lekkie przymrozki. Klemens stworzył więc postać zwolnionego niesłusznie z Wielkiej Spółdzielni jegomościa, który prywatnie procesował się z pracodawcą o należne pieniądze. Obywatel ów chodził przez wiele dni do sądu, by wyłożyć swoje racje. Pozwana najpierw w ogóle się nie stawiała, a gdy przegrała, lekceważyła nawet nakaz wzywający ją do wypłacenia pieniędzy, w końcu jednak musiała. Aluzja Krzyżagórskiego była wyraźna. Stanowi to jeden z bardzo wielu przykładów w dawnym polskim dziennikarstwie, jak mądry, inteligentny żurnalista mógł mimo cenzury ocyganić Władzę. 

Syberia w listach zesłańców

Ludzkie losy zapisane w listach – tak najkrócej można zrecenzować książkę Zbigniewa Fedusa zatytułowaną Syberia w listach i dokumentach zesłańców (1928–1946).

Dzisiaj już niewiele osób prowadzi listową korespondencję, kiedyś była to jedyna forma kontaktu z tymi, którzy przebywali z dala od krewnych i znajomych. Każda rozłąka miała swój wydźwięk w korespondencji, czego dowodem są listy Walerii i Władysława Fedusów. W wielu szufladach i innych miejscach można odnaleźć stare listy. Niektóre osoby pieczołowicie przechowują zapisane na pożółkłych kartkach słowa swoich bliskich. Do takich osób należy Zbigniew Fedus, który uporządkował rodzinną korespondencję z czasów zsyłki na Sybir i nadał jej kształt książki. Pisze: „Spośród ogromnego materiału ikonograficznego wydzieliłem listy z zesłania i na zesłanie, w tym liczne listy wojenne: z frontu i na front oraz oficjalne dokumenty polskie i rosyjskie” (s. 4). W obawie przed zniszczeniem lub zagubieniem cennych rodzinnych pamiątek powstała recenzowana publikacja.

Rodzina Fedusów, Waleria i Władysław wraz ze swymi dziećmi Zbigniewem i Danutą, mieszkali w Bertnikach k. Monasterzysk w dawnym powiecie buczackim, skąd 10 lutego 1940 roku zostali deportowani do Tulenia – Kraj Krasnojarski. Waleria, na ile było to możliwe, prowadziła korespondencję ze swoją rodziną, głównie z siostrą Genowefą Jedlińską mieszkającą w Przemyślu przy ulicy Dworskiego 95a. W swych listach opisywała sytuację rodziny na zesłaniu, przeżycia, wydarzenia i rozterki. W jednym z listów czytamy: „Dopiero po sześciu miesiącach zezwolono nam pisać do swoich […]. Ja nie pracuję, bo na zdrowiu czuję się słabo, przeszłam tylko przy Bożej pomocy dużo chorób, teraz tylko łażę, by dzieciom dać opiekę i ugotować szczawiu, którego tu mnóstwo w lasach na tajgach. Roboty są tu tylko lasowe przy drzewie. Władko pracuje poważnie, a częściowo wyzbywamy się ostatków odzieżowych […], ale ku zimie się zbliża, a nic z domu nie zabrało się, nawet obuwia, trudno zatem będzie przetrwać” (s. 30).

Każdy list to spora dawka informacji nie tylko osobistych, ale też o zesłańczym życiu: „Ratujcie nas, bo marnie i niewinnie padliśmy ofiarą Sybiru. Odzieży syberyjskiej nie mamy, do pracy musi się iść i trudno na kg chleba zarobić. Najgorsze to wspólne życie na tym baraku, tyle ludzi pod jednym dachem. Krzyk, gwar, płacz, wszy, strupy, pluskwy jak mrowie: obraz nędzy i płaczu” (s. 62); „Lato było jeszcze jako tako z pożywieniem. Były borówki i brusznice, których tu mnóstwo, lepszy był zarobek i regularnie płacili. Obecnie praca przy 45 st. mrozu i ponad w śniegu, niewdzięczna i nie popłatna” (s. 68).

Korespondencja Walerii Fedus była przepełniona emocjami, rozterkami, troskami o najbliższych i ogromną tęsknotą. Kilka cytatów z listów dobitnie o tym świadczy: „Módlcie się za nas, bo my cierpieniem mamy słaną drogę” (s. 68); „Powiem Ci Gieniu Kochana prawdę i życie jest mi obojętne i prawie ma się ku końcowi. Może ty przeżyjesz, nie daj zginąć moim dzieciom, bądź im opiekunką i matką, jeśli dożyjesz wschodu promieni” (s. 73); „Gieniu jedyna, tak mi tęskno do Was, tęsknota zabija. Początki nie były tak przykre, jak obecnie” (s. 91). Waleria zawsze bardzo gorąco dziękowała za listy, kartki, paczki i wszelkie informacje od najbliższych. Były to jedyne łączniki z tymi, co pozostali w kraju ojczystym. Przychodzące na zesłanie paczki były ogromną pomocą w walce o przeżycie: „Nasz ratunek to te paczki, daj Wam Boże zdrowie tym, co pamiętają o nas” (s. 98).

Władysław Fedus w listach z wojennej tułaczki do żony i dzieci pisał o tym, co się u niego działo i z zatroskaniem pytał o ich los. Pisał: „Teraz nas spotkał wielki zaszczyt, gdyż dzisiaj w nocy będziemy forsować Wisłę z Pragi do Warszawy, będziemy wypędzać niemieckich gadów z naszej stolicy” (s. 125); Co słychać koło Was, jak żyjecie? Kochani moji, jak ja chciał[bym] z Wami się zobaczyć, tak tęsknię do Was naprawdę, drżę o Wasz los” (s. 125). Waleria i dzieci odpisywały na listy męża i ojca. Korespondencja trwa do 1946 roku. W lutym 1946 roku transportem numer 9 Waleria wraz z dziećmi wraca z tułaczki do Chociwla Szczecińskiego, gdzie rodzinę odnajduje Władysław zdemobilizowany z I Armii Wojska Polskiego. Po wielu latach rozłąki rodzina zamieszkuje w Potaszni k. Milicza.

Książka Zbigniewa Fedusa to niezwykła rodzinna pamiątka. Na kartach zostało utrwalone to, co stanowi historię rodzinną. Są kserokopie listów i dokumentów. Stare zdjęcia przenoszą nas w odległą już dziś przeszłość. Ten rodzinny zbiór dokumentów pozwala przez pryzmat jednostkowy poznać trudne losy zesłańców, czyli wielu ludzi, którzy doświadczyli wpływu „wielkiej polityki i historii”. Sięgając po ten zbiór listów rodziny Fedus, zmieniamy optykę patrzenia na zesłańcze i wojenne kwestie. Spoglądamy na Syberię oczyma Walerii, a na wojenną zawieruchę – Władysława. Publikacja wpisuje się w nurt wspomnieniowy, o znaczących walorach dokumentacyjnych i historycznych. Jest to kolejna cegiełka w murze wypełniania białych plam polskiej historii. Książka Zbigniewa Fedusa, używając określenia Jacoba Pressera, to egodokument, czyli tekst należący do sfery prywatnej, pozwalający poznać przeżycia, troski i refleksje piszącego, w tym przypadku członków jego rodziny.

Małgorzata Dziura

Syberia w listach i dokumentach zesłańców (1928–1946), opracowanie Zbigniew Fedus, Wydawca: Arkot Artur Kotuński, Wrocław 2015, s. 272.

 

 

 

 

 

Zobacz również: Z Sybiru na Dolny Śląsk

 

„Lekcja patriotyzmu. W poszukiwaniu Rzeczypospolitej”

Andrzej Kępiński był znanym i poczytnym dziennikarzem, zmarł w ubiegłym roku. To jego ostatnie dzieło – nie tylko zbiór pięknych i unikalnych zdjęć obrazujących majestat Rzeczypospolitej czasów jagiellońskich, ale przede wszystkim lekcja historii i patriotyzmu.

Pretekstem do powstania tego dzieła był udział autora w Międzynarodowym Motocyklowym Rajdzie Katyńskim w 2012 roku. Z motocyklistami-pielgrzymami Wiktora Węgrzyna autor odwiedził miejsca kaźni – jak Katyń, Miednoje, Bykownia, Ponary, Huta Pieniacka ale także – miejsca chwały polskiego oręża – Kłuszyn, Chocim, Kamieniec Podolski, które do dziś świadczą o potędze Rzeczypospolitej.

By pełniej opisać naszą złożoną historię – autor pojechał także na zachód Europy – do francuskiego Nancy, gdzie urzędował król Stanisław Leszczynski, wybrał się także do angielskiego Newark on Trend – gdzie spoczywają prezydenci RP na Emigracji i opisał mało znaną historię emigracji politycznej.

Andrzej Kępiński widział Rzeczpospolitą nie tylko jako ojczyznę wielu kultur i narodów ale także jako zbiorowy obowiązek i powinność pracy dla dobra wspólnego. Wierzył, że ta wielka idea ma szansę reaktywacji, bo nowoczesna Rzeczpospolita potrzebna jest jej narodom, żyjącym dzisiaj w granicach Polski, Ukrainy, Litwy i Białorusi.

Dlatego też książkę swoja dedykował wszystkim kibicom Rzeczypospolitej, ludziom którym leży na sercu tak pojmowana wspólnota.

Premiera książki i prezentacja miała miejsce 16 kwietnia 2016 w Częstochowie na Jasnej Górze podczas rozpoczęcia sezonu motocyklowego organizowanego przez Stowarzyszenie Międzynarodowy Motocyklowy Rajd Katyński z komandorem Wiktorem Węgrzynem.

Część nakładu zgodnie z wolą autora pojedzie z uczestnikami XVI Rajdu Katyńskiego w sierpniu 2016 na Kresy do polskich instytucji i szkół.

Andrzej Kępiński – „Lekcja patriotyzmu. W poszukiwaniu Rzeczypospolitej”. Wydawca Studio Bo! Jelenia Góra 2016. Wstęp – dr Lucyna Kulińska, Post scriptum – prof. Andrzej Nowak, zdjecia – Jolanta Stopka.

W siedzibie Stowarzyszenia (Wrocław, Podwale 62) można kupić ostatnią książkę red. Andrzeja Kępińskiego. Polecamy!

Z Sybiru na Dolny Śląsk

Zbigniew Fedus – emerytowany nauczyciel akademicki, filolog, leksykograf, autor książek wspomnieniowych, publicysta, instruktor fotografii, członek naszego Stowarzyszenia – mimo wieku nazywanego eufemistycznie „słusznym”, energią i pomysłami mógłby obdarzyć wielu znacznie młodszych kolegów.

Urodzony (o ironio!) w czepku 3 września 1930 roku w Medwedowcach k. Buczacza na dawnych Kresach Południowo-Wschodnich z matki Walerii z Doroszów i Władysława, 10 lutego 1940 roku z rodzicami i siostrą deportowany został z miejscowości Bertniki powiatu buczackiego do Kraju Krasnojarskiego. Na zesłaniu w 1943 roku skończył cztery klasy syberyjskiej „akademii”. Pracował tam w charakterze kąpielowego, zrzucał śnieg z dachów, ciął drewno na opał, łowił ryby i polował; na Ukrainie był pomocnikiem szofera i kombajnisty, traktorzystą, ale też szewcem. Z mamą i siostrą wrócił do kraju w lutym 1946 roku do Chociwla Szczecińskiego, skąd zdemobilizowany z I Armii WP ojciec zabrał rodzinę do Potaszni w powiecie milickim. Maturę zdał w Bydgoszczy, kończąc równocześnie dziesięciomiesięczny kurs dla nauczycieli języka rosyjskiego, po którym otrzymał trzyletni nakaz pracy do II Liceum Pedagogicznego we Wrocławiu. Jest absolwentem Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Wrocławskiego oraz odbył pięć kilkunastotygodniowych staży na Uniwersytecie Moskiewskim im. Michaiła Łomonosowa.

Fot. Mariusz Czułczyński
Fot. Mariusz Czułczyński

Jest autorem kilkuset artykułów i tłumaczeń, opracowań i recenzji, obejmujących różnorodną tematykę: od II wojny światowej poczynając, poprzez gry wywiadów – na wędkarstwie i licznych listach do redakcji kończąc. Publikował m.in. w tygodniku „Wiadomości”, „Odrze” (zdjęcia), w „Wędkarzu Polskim”, „Wędkarskim Świecie”, w periodyku katolickim „Jak być Człowiekiem?”, w „Gazecie Robotniczej”, „Słowie Polskim”, „Gazecie Wrocławskiej”, „Gazecie Wyborczej” (wywiady, biogramy członków rodziny, liczne listy i zdjęcia), w kwartalniku „Zesłaniec”, „Biuletynie Informacji Naukowej” dla uczelni sportowych, roczniku „Wrocławskie Studia Wschodnie” – tłumaczenia (Wyd. Uniwersytetu Wrocławskiego). Jest także autorem m.in. „Podręcznego rosyjsko-polskiego słownika sportowego”(1979) i „Podręcznego polsko-rosyjskiego słownika sportowego” (1980), trzech skryptów „Język rosyjski dla studentów AWF”. W Wydawnictwie TAKT wydał „Wielki słownik sportowy rosyjsko-polski” (2005) i „Wielki słownik sportowy polsko-rosyjski” (2007). W 2008 roku w Pracowni Dydaktyki i Technicznych Środków Nauczania Instytutu Rusycystyki UŁ ukazała się „Siatkówka” – słowniczek rosyjsko-polski z kluczem polsko-rosyjskim. We wrocławskim wydawnictwie ARKOT ukazały się książki „Syberia w listach i dokumentach zesłańców” (1928–1946), „Rodzinne korzenie. Z Sybiru ma Dolny Śląsk” oraz słowniczki rosyjsko-polskie: „Piłka nożna”, „Koszykówka”, „Siatkówka”, „Lekkoatletyka”, „Boks”, „Pływanie”, „Piłka ręczna”, „Szachy”, „Wioślarstwo”. Przygotowane są do druku: „Zapasy w stylu klasycznym i wolnym”, „Narciarstwo”, „Kolarstwo”, „Jeździectwo”, „Strzelectwo” Ale też „Listy rodzinne i inne” (1946–2004) oraz „Wędkarskie opowieści”.

W 1997 roku w wydawnictwie „Biblioteka Zesłańca” ukazały się jego wspomnienia pt. „Syberia wryta w pamięć dziecka”, w których połączył realistyczną opowieść o straszliwych czasach z darem obserwacji i zapamiętywania nawet drobnych wydarzeń oraz wrażliwością ciekawego, inteligentnego dziecka. Maszynopis – spośród 188 prac nadesłanych na konkurs „Wysiedlenie – wspólne doświadczenie narodów” – został wyróżniony przez Instytut Zachodni i Ośrodek KARTA. Fragmenty „Syberii…” włączone zostały do antologii „Losy Polaków” (Wyd. „Silesia”, Wrocław 1995). Zdobył także wyróżnienie za pracę pt. „Na oceanie bezprawia” (Wyd. Comandor 2001) w konkursie zorganizowanym przez Organizacje Polonijne Prasy, Radia i Telewizji Metropolii Nowojorskiej. Obszerne urywki „Syberii…” publikowała m.in. „Gazeta Wrocławska” oraz inne dzienniki i czasopisma. Z autorem książki Polskie Radio Wrocław nagrało reportaż „Czekam na Twoje listy” (10 kwietnia 1998 i 1 września 1999 roku) autorstwa Izabeli Sobkowicz, a Studio Reportażu i Dokumentu I Programu PR wyemitowało reportaż „Znajomi z jednej kamienicy”, autorstwa Urszuli Żółtowskiej-Tomaszewskiej (12 czerwca 2000). Redaktor Irena Zawisza z Redakcji Rosyjskiej Polskiego Radia Polonia przeprowadziła z nim wywiad na temat będącego wówczas w opracowaniu „Wielkiego słownika sportowego polsko-rosyjskiego” (3 maja 2006); ta sama autorka, na podstawie książki „Syberia wryta w pamięć dziecka”, nagrała cykl wywiadów na temat pobytu na zesłaniu (24 czerwca – 30 lipca 2006). Jest też autorem… patentu nr 166552 na produkcję czarnego ziarnistego kawioru z mięsa ryb. Żona Elżbieta, magister pedagogiki, córka Grażyna, magister turystyki i rekreacji, wnuki: Agnieszka, Andrzej i Adam, prawnuki: Dominika, Jędrzej i Kacper.

 

Uhonorowany został licznymi dyplomami i medalami pamiątkowymi za publicystykę i pracę społeczną, za osiągnięcia w pracy dydaktycznej i za wydane słowniki oraz za kierowanie Studium Języków Obcych przy AWF we Wrocławiu. Przewodniczący Głównego Komitetu Kultury Fizycznej i Sportu czterokrotnie przyznawał mu nagrody różnych stopni. Posiada m.in. Srebrną i Złotą Odznakę za Zasługi dla Wędkarstwa Polskiego, Brązową Honorową Odznakę Polskiego Związku Filatelistów, Srebrną Odznakę „Zasłużony Działacz Kultury Fizycznej”, Honorową Odznakę Sybiraka, Krzyż Zesłańców Sybiru, Złoty Krzyż Zasługi, Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Jest członkiem Polskiego Związku Wędkarskiego, Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich Oddział Buczacz, Związku Sybiraków, Stowarzyszenia Dziennikarzy RP. Ma status osoby represjonowanej.