Dzikość w mieście (czasami) mile widziana.

10 listopada – Dzień Jeża

O ile dla tego pierwszego jest to nazwa typowa, to dla drugiego jest ona potoczna, skrótowa. Łączy je upodobanie do miast, dzieli cała reszta. Pierwsze bywają konfrontacyjne i niszczycielskie, więc niechętnie dzielimy z nimi przestrzeń, natomiast drugie chronimy, zwykle lubimy je obserwować z bliska i wprost zachęcamy do wizyt w naszych osiedlowych czy przydomowych ogródkach. Mimo tych antypatii i sympatii, liczba dzików w miastach wciąż rośnie, podczas gdy liczba jeży maleje. Dlaczego?

W niedawno opublikowanym artykule w czasopiśmie „Animals”, autorzy pochylają się nad sytuacją jeża zachodniego w Szwajcarii. Dzięki danym zebranym jeszcze w latach dziewięćdziesiątych mogli oni szczegółowo przeanalizować liczebność jeży w poszczególnych częściach Zurychu. Jak już nietrudno się domyślić, jego liczebność spadła i to aż o ok. 40%.

Czynniki utrudniające jeżom życie w miastach badacze podzielili na pięć grup: związane z siedliskiem, pożywieniem, drapieżnictwem, chorobami i pasożytami. Najważniejsze z nich wskazuje lek. wet. Patrycja K. Woszczyło z Katedry Zoologii, Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu:

  1. Fragmentacja i degradacja terenów zielonych – zagęszczanie zabudowań, budowa ogrodzeń i dróg, które uniemożliwiają zwierzętom przemieszczanie się, a także traktowanie terenów zielonych jako niezagospodarowanych; przesadna dbałość o „czystość” terenów zielonych (częste koszenie, przycinanie krzewów, usuwanie martwych liści i gałęzi z ziemi – niestety, czasem wraz z zamieszkującymi je jeżami…) i spora popularność zimozielonych, obcych nam gatunków (np. tui), które zwykle stanowią słabe schronienie dla jeży.
  2. Jakość i dostępność pożywienia – bezpośrednio związana z punktem pierwszym; usuwanie martwej materii i powszechne stosowanie preparatów biobójczych prowadzą do znaczących spadków liczebności bezkręgowców i mięczaków, którymi żywią się jeże; również dokarmianie jeży (intencjonalne lub nie) wskazuje na to, że zwiększa to ich aktywność zimą. Komercyjne karmy dla kotów czy nawet te dedykowane jeżom, zwykle składają się głównie ze zbóż i innych ziaren, które nijak mają się do naturalnej, a więc też zdrowej diety jeży.
  3. Trutki – wspomniane już powyżej preparaty biobójcze, np. ślimakobójcze, rodentycydy, fungicydy i inne wpływają na organizm bezpośrednio i pośrednio, poprzez zjedzenie czegoś, co wcześniej samo miało kontakt lub spożyło taki środek. Popularne niebieskie chrupki używane do zwalczania ślimaków są atrakcyjnym kąskiem również dla psów, kotów czy jeży, co nierzadko kończy się dla nich bardzo tragicznie.
  4. Drapieżnictwo – główne zagrożenie stanowią psy, które niestety mają wysoką skuteczność w zabijaniu młodych i rannych jeży.
  5. Choroby i pasożyty – wyższe zagęszczenie populacji jeży w miastach i korzystanie ze wspólnych stołówek sprzyja rozprzestrzenianiu się chorób bakteryjnych i pasożytniczych. Do pasożytów, które wiadomo, że mają szczególnie duży wpływ na redukcję populacji jeży, należą kleszcze i nicienie płucne. Presja ze strony pasożytów, jak i stres związany z przebywaniem w mieście, może dodatkowo sprzyjać rozwijaniu się ciężkich postaci chorób u jeży.

    Jak możemy pomóc jeżom znajdującym się w opresji?
    Jeż jest zwierzęciem objętym częściową ochroną gatunkową, a więc poniekąd ich właścicielem jest Skarb Państwa i to on właśnie za nie odpowiada. Dla nas więc instytucją „pierwszego kontaktu” powinna być gmina (wójt, burmistrz lub prezydent), która w zakresie zadań własnych ma sprawy związane z ochroną przyrody. Przedstawiciele gminy są odpowiedzialni za interwencję oraz transport zwierzęcia do ośrodka rehabilitacyjnego. Do czasu przyjazdu służb (zwykle jest to Straż Miejska), trzymamy się zasady 3 x C: ciepło, cicho, ciemno. Zwierzę możemy przenieść w ciche miejsce i jeśli to możliwe – zakładając grube rękawice! – umieścić np. w kartonie wyłożonym papierowymi ręcznikami. Karton można postawić w ciepłym miejscu lub umieścić w nim butelkę z ciepłą wodą. Możemy podać wodę zwierzęciu, ale nie powinniśmy podawać mu nic do jedzenia – zwierzę nieodżywione, wyziębione lub w szoku może bardzo źle zareagować na spożyty pokarm. Taki posiłek z pewnością w ogóle mu nie pomoże, a może doprowadzić do jego padnięcia. Jesień jest szczególnie trudnym okresem, zwłaszcza dla zwierząt pochodzącym z późnych miotów. Dlatego też, jeżeli znajdziemy młode, nieduże zwierzę (najlepiej jest je zważyć), to powinniśmy poszukać dla nich pomocy.

    Lista ośrodków rehabilitacyjnych w Polsce: https://www.gdos.gov.pl/wykaz-osrodkow-rehabilitacji-zwierzat-w-polsce

    Dokarmianie wizytujących nasze ogrody i podwórka jeży, czymkolwiek tak naprawdę, wcale nie jest zalecane, o czym wspomniano już wcześniej – zamiast tego, możemy, a nawet powinniśmy im udostępniać wodę (codziennie wymienianą, w regularnie mytym pojemniku i najlepiej często zmieniając miejsce jego ustawienia, by zapobiec rozprzestrzenianiu się chorób), do której dostęp szczególnie w mieście nie jest tak prosty. Możemy też zadbać o to, by nasze parki, ogrody i podwórka stały się bardziej przyjaznymi miejscami dla jeży – wystarczy mała sterta gałązek i liści albo specjalny domek dla jeży i pozostawienie przejść dla jeży w ogrodzeniu, by ten pożyteczny i sympatyczny ssak mógł znaleźć u nas schronienie. Odwdzięczy się on nam swoimi regularnymi odwiedzinami i ekologiczną eliminacją nadmiaru ślimaków i owadów z naszego otoczenia.

Opracowanie: lek. wet. Patrycja K. Woszczyło, Katedra Zoologii, Wydział Medycyny Weterynaryjnej i Nauk o Zwierzętach, Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu,
Na podstawie: Taucher, Anouk L., et al. „Decline in Distribution and Abundance: Urban Hedgehogs under Pressure”, Animals 10.9 (2020): 1606.