Ale o wiele ważniejsi od polityków są właściciele mediów. Dla nich, choć chętnie mówią o wartościach, najważniejszy jest zysk. Przez lata tresury wychowali sobie usłużnych i dyspozycyjnych dziennikarzy. W grze o dusze, a zwłaszcza portfele Polaków nie ma przebacz. Dla właścicieli telewizji wartość dziennikarzy mierzona jest oglądalnością. Bo ta przyciąga reklamy. Co więc robią medialni celebryci, wyjątkowo dobrze jak na dziennikarską masę opłacani? Dobierają do programów coraz głupszych dziwolągów. Kasa się zgadza. A że jest coraz głupiej, to już problem widzów.
Największa telewizja, czyli TVP, jest tak prorządowa, że dawno przekroczyła wszelkie granice przyzwoitości. Druga, czyli TVN, jest amerykańska i co do milimetra pilnuje interesów właściciela. A trzecia, Polsat, należy do biznesmena, który zawsze najlepsze interesy robi z władzą. Solorz rozumie, że w polityce jest ciągły ruch, więc zaprasza do siebie wszystkich. Tyle że w zależności od etapu ktoś siedzi w pierwszym rzędzie, a ktoś w czwartym. I później zamieniają się krzesłami.
Jest coraz marniej i marniej. Dlaczego? Bo po dnie szoruje telewizja Kurskiego. Pozostali mają więc alibi i wystarczy im, że jeszcze nie dotykają dna. Od lat powtarzam, że tylko odbudowane i odbite z rąk polityków nowe media publiczne mogą być dźwignią podnoszącą poziom innych mediów.
Na te nowe media publiczne muszą być środki finansowe z budżetu. Tyle, by mogły robić sensowne programy. I by trafiali tam najlepsi dziennikarze, którzy pilnując wysokich standardów zawodowych i etycznych, będą się w nich czuli bezpiecznie. Abonament jest już praktycznie fikcją. A ojcem tej klapy jest Donald Tusk, który brał media publiczne głodem. Kaczyński bierze głodem wszystkich, którzy nie jedzą mu z ręki i nie klaszczą. Ogromna kasa idzie do TVP i gazet pisowskich.
Nie ma co mówić o wolności słowa i demokracji przy tak chorych mediach. Polska z TVP Info i Polska z TVN 24 mają ze sobą bardzo niewiele wspólnego. Obie telewizje są stronnicze, choć każda na swój sposób. Z zapałem chronią tych, którzy są pod ochroną ich mocodawców. I z podobnym zapałem atakują ich wrogów.
Co w takiej sytuacji robić? Jak nie stać się zmanipulowaną ofiarą? Korzystać z wielu źródeł. A na to niestety brakuje czasu.
Jerzy Domański
„Przegląd” nr 27 (1173)
27.06–3.07.2022