„Ale partia praktycznie bezkarna”
PiS naruszył dobre imię prezenterki
Justyna Śliwowska-Mróz pracowała jako reporterka i prezenterka w TVP w latach 2015-2017. Podczas kampanii przed wyborami samorządowymi w 2018 roku PiS wypuścił propagandowy spot, w którym straszył, że zwycięstwo Platformy Obywatelskiej oznaczać będzie zalanie Polski falą imigrantów.
Czytaj też: Marcin Rosiński skomentował odwołanie ze stanowiska prezesa Radia Wrocław
Do głośnego spotu jego autorzy wkleili fragment z serwisu informacyjnego TVP Info, w którym wykorzystali zdanie prowadzącej Justyny Śliwowskiej Mróz: „Wbrew decyzji polskiego rządu Grzegorz Schetyna zapowiedział przyjmowanie uchodźców”.
W ocenie byłej prezenterki, umieszczając bez jej zgody wyrwany z kontekstu fragment programu, PiS naruszył jej dobre imię i wypracowany wizerunek zawodowy. Złożyła pozew o ochronę dóbr osobistych. Domagała się od partii Jarosława Kaczyńskiego przeprosin umieszczonych na stronie internetowej partii i wpłaty 10 tys. zł na cele społeczne.
W 2019 roku Sąd Okręgowy w Warszawie uznał roszczenia powódki za zasadne. Ale PiS odwołał się od wyroku. Rok później zapadł prawomocny wyrok Sądu Apelacyjnego, który nakazał PiS zapłatę 10 tys. zł oraz umieszczenie przeprosin na partyjnej stronie.
„Sporna publikacja godzi w prawo powódki do rzetelnego wykonywania zawodu, w jej dobre imię zawodowe, które w przypadku dziennikarza budowane jest poprzez cechę niezależności” – czytamy w uzasadnieniu wyroku Sądu Apelacyjnego.
Pełnomocnicy PiS nie przekonali sądów
Mimo relatywnie skromnych żądań byłej dziennikarki PiS nie dał za wygraną. Złożył skargę do Sądu Najwyższego. – PiS zapłacił 10 tys. zł na cele społeczne, ale przeprosin nie opublikował. W trakcie procesu jego pełnomocnicy próbowali wykazać, że Justyna Śliwowska-Mróz jako prezenterka jest rozpoznawalną osobą publiczną, a oni skorzystali z tzw. prawa do cytatu, wynikającego z ustawy Prawo autorskie – wspomina mec. Hanna Marcinkiewicz-Grzesiak.
Czytaj też: Na Podhalu zaginął białoruski dziennikarz. O policyjnych poszukiwaniach cisza
Pełnomocnicy PiS nie przekonali sądów żadnej instancji. Pod koniec maja br. Sąd Najwyższy skargę PiS odrzucił.
„Wygrałam z PiS-em w SN! To czas na przeprosiny. To tylko tyle, ale okazuje się, że aż tyle. […] Partia polityczna wykorzystała kilka sekund mojej pracy i umieściła w rażącym kontekście. Powstał z tego pełen nienawiści spot polityczny. […] Ktoś powie, że to walka z wiatrakami o pietruszkę. Z wiatrakami… trochę tak. Mechanizm starcia jest trudny. Ale to ma sens. Pozwałam partię, bo wierzę w wartości i wartości właśnie uczę moje dzieci. Z wartościami się nie negocjuje” – napisała Justyna Śliwowska-Mróz w mediach społecznościowych.
Mimo ostatecznej przegranej w SN PiS przeprosin nie umieściła. – W tej sytuacji wystąpiliśmy do sądu z wnioskiem o nadanie wyrokowi klauzuli wykonalności, co umożliwi nam wszczęcie egzekucji w kontekście nakazania umieszczenia przeprosin pod rygorem grzywny – mówi mec. Hanna Marcinkiewicz-Grzesiak.
Kłopot polega na tym, że po przeforsowanej na początku br. nowelizacji kpc, która zyskało sobie miano lex Kaczyński, sąd może nakazać umieszczenie tekstu przeprosin w „Monitorze Sądowym i Gospodarczym”, a nie w miejscu wskazanym przez dziennikarkę.
Dzięki lex Kaczyński opłaca się kłamać?
Jak pisaliśmy w „Presserwisie”, w pierwszym kwartale tego roku obóz rządzący Polską przeforsował nowelizację kpc. Zyskała sobie miano lex Kaczyński, bo w ocenie obserwatorów nowe regulacje miały na celu m.in. uratowanie z opresji Jarosława Kaczyńskiego, który przegrał proces o zniesławienie z eurodeputowanym PO Radosławem Sikorskim.
Czytaj też: Światowa organizacja występuje w obronie polskiego fotoreportera. „Szybkie wyjaśnienie”
Zasądzone koszty opublikowania przeprosin w Onecie przekroczyły 700 tys. zł. Jak twierdzą politycy opozycji, posłowie Zjednoczonej Prawicy wprowadzili regulację, zgodnie z którą przeprosiny osób pomówionych będą publikowane w „Monitorze Sądowym i Gospodarczym”. A kara za odmowę ich umieszczenia nie może przekroczyć 15 tys. zł.
Po wejściu w życie lex Kaczyński prof. Marcin Matczak, specjalista z zakresu teorii i filozofii prawa, w rozmowie z „Presserwisem” ostrzegał, że po wejściu w życie tych regulacji w Polsce będzie opłacało się kłamać.
– Wyobrażam sobie sytuację, gdy polityk lub dziennikarz świadomie kłamie na temat oponenta, wzbudza sensację i osiąga cele wizerunkowe. Zasądzone przeprosiny zostaną opublikowane w „Monitorze Sądowym i Gospodarczym”, a więc w publikacji, której nikt nie czyta, a sąd skaże go na 15 tys. zł grzywny, co dla ludzi i instytucji władzy lub przez nią wspieranych jest karą niską. Dla cynicznego polityka będzie to oznaczać podwójne zwycięstwo: zdyskredytował przeciwnika pomówieniami i do końca się nie ugiął, nie przeprosił w szeroko dostępnych środkach masowego przekazu. Przez tę nowelizację w Polsce będzie opłacało się kłamać – mówił prof. Marcin Matczak.
Skarga do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka
– Z „Monitora Sądowego i Gospodarczego” korzystają z powodów zawodowych prawnicy czy urzędnicy. W porównaniu z potężną grupą odbiorców spotu wyborczego to grupa bardzo nieliczna. To pewne zachwianie, zawartej w kodeksie cywilnym, zasady adekwatności. Okazuje się, że za naruszenie dóbr osobistych na oczach setek tysięcy Polek i Polaków sprawca będzie musiał opublikować przeprosiny w medium praktycznie niedostępnym dla szerokiego odbiorcy – zauważa mec. Hanna Marcinkiewicz-Grzesiak.
Czytaj też:Logo już zmienione. Zamiast niebieskiego ptaszka widnieje litera X
Obrończyni Justyny Śliwowskiej-Mróz zapowiada, że jeśli PiS nie opublikuje przeprosin, zostanie złożona skarga do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. – W ewentualnej skardze podniesiemy również kwestie wadliwych regulacji ostatniej nowelizacji kpc. Jeśli Trybunał podzieli naszą argumentację, sądy dostaną instrument do skutecznego egzekwowania konsekwencji wobec osób i instytucji, które dopuszczają się pomówień i naruszeń dóbr osobistych – mówi pełnomocniczka Justyny Śliwowskiej-Mróz.
Zaznacza, że ze względu na wagę sprawy Justynie Śliwowskiej-Mróz w dochodzeniu swoich praw pomagała Helsińska Fundacja Praw Człowieka. A kancelaria SKP broniła byłej dziennikarki TVP pro publico bono.
Czytaj też: Dwie historie. Dlaczego słowa prof. Barbary Engelking o Żydach i Polakach wywołały dyskusje
(JF, 24.07.2023)
Źródło: Press.pl