Z kroniki pan…i G




Kompania

Kompania. Przez „o”. Kandydaci przyczepiają sobie metki. Krytykują się. Z epitetami. – Słabe. Taką mamy kompanię w kampanii – podsumowuje obserwator. Obietnice rozkwitają jak złotodeszcz. Płatki zwiędną. Bo prezydent nie załatwi. Od tego jest Sejm i rząd. Wyborcy wykażcie czujność! Patentu na cuda nie ma. No, może jak spojrzeć w górę… Przy okazji, nauka o aniołach to angelologia (z teleturnieju „Jeden z dziesięciu”).

– Ludzie żyją mitologią natychmiastowej sprawczości – zdaniem prof. Jerzego Bralczyka. Własnym umysłem trzeba rozpoznać blagę i prawdę. Paweł Sołtys w książce „Nieradość” pisze, że „komunikacja między ludźmi to podajnik słów i skup u odbiorcy, w jego oczach, umyśle i świadomości”. Powiedzonko: język, który nie brudzi? Odpowiedź: ojczysty. Z tej serii: Biolog znalazł 10 zł. Co powiedział? – Ło, dyszka. Ledwo „dyszy” kultura w Sejmie. Ostatnio – pyskówka prezesa partii opozycyjnej do R. Giertycha. Takie słowa, że trzeba zatkać uszy.

Taki gościu, co nadużywa medykamentów – to lekoman. A kłamstw? – To kłaman! Samo życie jest esencjonalne. Przykład: Akcja trzeźwość. Policjant wzywa żonę, aby zabrała pijanego męża – kierowcę. Kobieta przyjeżdża, też dziabnięta. Małżonkowie tracą prawa jazdy. Działo się w miejscowości Tworki. Raczej – potworki. A z dowcipu: Policjant pyta włóczęgę, gdzie mieszka? – Nie mam domu. – A ty? – do kolegi? – Ja mieszkam naprzeciwko. Jeszcze inny: kolega do kolegi: – Moja żona uważa, że mam dwie wady – nie słucham jej i coś tam jeszcze.

Czytaj dalej