SYMBOLICZNA UROCZYSTOŚĆ NA WROCŁAWSKIM PLACU WOLNOŚCI

Nim przejdę do relacji z tej uroczystości, przypomnę okoliczności odbycia 26 maja 1945 roku Defilady Zwycięstwa oraz pokrótce opiszę jej przebieg. Po zakończeniu II wojny światowej jednostki 10. Dywizji Piechoty, która w ostatnim niemal akcie najbardziej tragicznej w dziejach ludzkości hekatomby w składzie 2. Armii Wojska Polskiego uczestniczyła w Operacji Praskiej, stacjonowały na Dolnym Śląsku, a jej dowództwo znajdowało się początkowo we Wrocławiu, a następnie w Jeleniej Górze. Gdy zapadła decyzja o organizowaniu defilady, jednostki tejże dywizji przekwaterowano czasowo do podwrocławskiego Oporowa, który do 1951 roku był oddzielną miejscowością.

W godzinach przedpołudniowych 26 maja 1945 roku, a była to sobota, jednostki wojskowe biorące udział w defiladzie przemaszerowały z Oporowa na tonący w gruzach plac Wolności, zwanym wcześniej placem Zamkowym, gdzie entuzjastycznie witały żołnierzy tysiące wrocławian. Trybuna honorowa usytuowana została na gruzowisku Pałacu Królewskiego. Po złożeniu przez dowódcę 10. Dywizji Piechoty pułkownika Aleksandra Struca prezydentowi Wrocławia dr. Bolesławowi Drobnerowi meldunku o gotowości do uroczystości, miejsca obok nich na trybunie honorowej zajęli między innymi: pełnomocnik rządu do spraw kultury i oświaty, późniejszy rektor Politechniki i Uniwersytetu Wrocławskiego prof. Stanisław Kulczyński, przedstawiciele Polonii wrocławskiej oraz wojenny komendant Wrocławia pułkownik Liapunow. Naprzeciwko trybuny honorowej stali polscy żołnierze z niemieckimi sztandarami ze swastykami. Gdy orkiestra zagrała marsza wojskowego, żołnierze rzucili sztandary na bruk przed trybuną honorową. 

Czytaj dalej

PO MEDIACH Z ANGORĄ

Brzytwą po mediach

Rozpoczynamy nowy cykl „Brzytwą po mediach”. Nikt nie będzie oszczędzany. Nie będzie świętych krów ani tematów tabu. Będę pisał o absurdach w mediach, o prawdzie i dezinformacji, o etyce i jej naruszaniu, o manipulacji i propagandzie, czynach godnych i nikczemnych; o wszystkim, co może zainteresować Ciebie, Drogi Czytelniku. Czekam na Twoją reakcję, bo w praktyce dziennikarskiej nie ma nic ważniejszego niż opinia czytelnika, słuchacza czy widza.

Ktoś na antenie śmiał się do rozpuku z przemocy domowej, ktoś siarczyście zaklął w relacji na żywo, bo mu źle poszło, a inny podłożył mikrofon osobie plotącej niewyobrażalne głupstwa – to wszystko działo się w minione dni. „Gazeta Wyborcza” doniosła, że nowy szef TVP w Lublinie nie ma wyższego wykształcenia (nowe-stare standardy?!), a na swoich zastępców mianował propisowskich klakierów. W mediach nie ustają też plotki o starcie w wyborach prezydenckich dziennikarki Polsatu Doroty Gawryluk, a ona tej informacji (dezinformacji?) nie dementuje.

Czytaj dalej